Jeden kanał social, to za mało…

Tylko nieliczni twórcy są uniwersalni. Znaczy to tyle, że większość wspaniałych ludzi, kanałów znajduje się tylko na jednym medium. Możemy mówić tutaj o mediach społecznościowych, ale także nośnikach jak strona internetowa, ba nawet profil na specjalistycznym forum. Analogiczna sytuacja występuje w sprzedaży internetowej (o tym osobny wpis), nie wiem skąd wziął się ten trend, ale chciałbym żebyśmy się dzisiaj przyjrzeli temu zjawisku i sprawdzili, czy i jak możemy wyjść poza swoje utarte schematy.

Jednokanałowe Social Media

Nawet jeśli to oksymoron, to niekiedy bardzo często widuje twórców, którzy uparli się na prowadzenie jednego kanału. Owszem można taką strategię wytłumaczyć na wiele sposób, najczęściej jednak ograniczamy się tylko i wyłącznie przez własne słabości lub brak chęci wyjścia poza swoją strefę komfortu. Albo najzwyczajniej lenistwo, które powoduje, że jeśli znamy jedną platformę, to nie chce nam się uczyć innej…

Wygląda to zwykle tak, że jak ktoś uparł się np. na instagram, to nie rusza innych platform. Dlaczego? Nie mam pojęcia 😉 To samo możemy zauważyć na Tik Tok, Facebooku, czy nawet na Linkedin. Nie będę rozpisywał się o zasięgach, serduszkach i komentarzach, bo to wtórna praca dla twórcy. Zastanówmy się jednak, w jaki sposób możemy wykorzystać ten sam content na różnych platformach.

Stwórzmy w myślach influancerkę Zosię. Zosia, a jakże zajmie się kosmetykami, bo to najczęściej wybierany temat przez młode kobiety, które wkraczają do świata social media. Oczywiście są wspaniałe konta fitnesowe, ecommercowe, ba nawet prawnicze prowadzone przez kobiety, więc tutaj nie chciałem spłaszczać roli płci pięknej w świecie mediów społecznościowych do urody. Jednak najprościej będzie wytłumaczyć content właśnie na przykładzie urody.

…piękność jest formą geniuszu, piękność jest czymś więcej niż geniusz, gdyż nie potrzebuje komentarza.

— Oscar Wilde

Uroda w social media składa się z kilku różnych opcji na treści, są to miedzy innymi:

  • recenzje kosmetyków
  • sztuka makijażu
  • włosy
  • paznokcie

Tak wiem, że do tego dochodzi codzienne życie, treści z auta, galerii, mcdonalda i wielu innych miejsc. Zdaje sobie z tego sprawę, natomiast dla tego wpisu skupimy się na jednej z tych czterech grup, jakie podałem powyżej.

Content uniwersalny

Od razu tutaj powiem, że nie ma czegoś takiego, jak uniwersalna treść. Nie powinno się robić 1:1 kopii ze swojej twórczości wszędzie, bo to najzwyczajniej w świecie nie wychodzi. Problem polega na tym, że każda platforma jest inna, mimo że wszystkie wydają się podobne, to w rzeczywistości algorytmy nimi rządzące są zupełnie inne. Zatem to co sprawdzi się w Instagramie, niekoniecznie będzie dobrze konwertować na Linkedin.

Zwiększanie social media

Warto, abyśmy zrozumieli swój content i swoją grupę docelową. Na przykładzie Zosi wiemy, że nasze wpisy będą o urodzie w ujęciu holistycznym, czyli dla całego ciała, zaś naszą grupę docelową stanowią kobiety w podobnym do nas wieku, zatem np. od 25 do 35 lat. Pamiętajmy, że social media to taka mieszanka kultur, osobowości, ale również wieku i zawodów, że można się nierzadko zdziwić, kto odpowiada na nasze wpisy. Czasami jest to kasjerska z marketu, a innym razem pani dyrektor dużej korporacji.

Dajmy na to, że Zosia to wszystko wie, lub wypracowała to sobie na jednym koncie i zdaje sobie sprawę, co i dla kogo robi. Teraz pojawia się pewien problem, bo najczęstszą wybieraną platformą jest fb i lub instagram. Przyjmiemy, że Zosia ma konto na instagramie, prowadzi je od jakiegoś czasu i zastanawia się jak powiększyć swoje zasięgi. Tutaj mamy do wyboru kilka rzeczy:

  • reklamy (najłatwiej, ale płatne)
  • więcej contentu (więcej czasu)
  • inny conent (np. o psach, też więcej czasu)
  • inne platformy (podobny content, czas na dostosowanie)

Reklamy zawsze są straszne, bo pożerają pieniądze, te realne pieniądze, nie przewartościowane wyliczenia na temat konta, ale moje realne złotówki, z mojego osobistego konta. To boli… uwierzcie, wydajemy po kilka tysięcy na reklamy miesięcznie na Google i Meta. Nawet jak wiem, że to pieniądze „firmowe” i tak mnie to boli, bo może jednak jest jakaś lepsza droga?

To, co nazywamy prawdą, to tylko jeszcze jedno kłamstwo, tyle że lepiej rozreklamowane.

— Pablo Tusset

No okey reklamy odrzuciliśmy, co z innym contentem lub powiększeniem obecnego. Ja mam ogromny szacunek, do każdego kto tworzy jakąkolwiek treść, nie ważne na jakie medium. To jest ogrom czasu, a kto próbował zrobić sobie idealne zdjęcie, ten wie, że czasami dopiero za nastym razem da się z tego coś zrobić. Wchodzenie w treści na których się nie znamy, lub znamy się słabo, nie oznacza że będzie nam to wychodzić dobrze. Ja mam trzy psy, nie uprawnia mnie to do bycia specjalistą w dziedzinie psiego wychowania. Jeden jest wyszkolony, a dwa to takie „bezstresowe” wychowanie poczynione przez moją żonę i córkę. Zrobienie ładnego zdjęcia psu, to w ogóle masakra, a najlepiej chodzić za nim pół dnia z lustrzanką, a nie z telefonem, żeby wyszło nam dzieło, które będzie miało kilka tysięcy łapek w górę – wiem, bo próbowałem 😉 O tej specjalizacji w jednej rzeczy, będzie tez osobny wpis, ale to na inny czas.

W moim mniemaniu najłatwiejszym jest postawanie na rozrastanie się tego samego contentu na różnych platformach. Oczywiście wymaga to czasu, czasu na naukę platformy, narzędzi i sprawdzania wielu miejsc jednocześnie. Niemniej uwierz, że będzie to i tak tańsze niż reklamy, a krótsze w czasie niż rozbudowa treści lub ich zmiana na obecnej platformie.

To jak łączyć sociale?

Ja postaram się to podać na przykładzie dwóch wpisów instagramowych Zosi. Potem spróbuje przekonwertować te wpisy na inne platformy, tak aby miało to sens i nie wymagało nie wiadomo ile pracy od Was.

Recenzja kosmetyku marki XYZ 

  1. Instagram: kompozycja z kosmetykiem lub zdjęcia w trakcie używania + krótki opis i hashtagi
  2. Facebook: w zasadzie można dać to samo zdjęcie i opis
  3. Facebook grupa: rozmowa z ludźmi na temat kosmetyku xyz
  4. Pinterest: analogicznie do Instagram
  5. TikTok: film z użycia, film pokazujący kompozycją + lektor lub slideshow na zdjęciach: kompozycja > opis > packshot
  6. Youtube: jak wyżej, tyle że w poziomie
  7. Linkedin: Kompozycja z instagrama i tekst „Współpraca z marką XYZ w zakresie …. +  moja recenzja produktu”
  8. X (twitter): kompozycja z ig + krótka recenzja

Malowanie paznkoci

  1. Instagram: kompozycja z nowymi pazurkami lub zdjęcia w trakcie malowania + krótki opis i hashtagi
  2. Facebook: w zasadzie można dać to samo zdjęcie i opis
  3. Facebook grupa: rozmowa z ludźmi na temat aktualnych trendów + zdjęcie
  4. Pinterest: analogicznie do Instagram
  5. TikTok: film z malowania, film pokazujący kompozycją + lektor lub slideshow na zdjęciach: kompozycja > opis > porady > trendy itp..
  6. Youtube: jak wyżej, tyle że w poziomie
  7. Linkedin: Kompozycja z instagrama i np. przegląd po paznokciach znanych osób, lub przedstawienie trendu w formie wykresu (wiem, trochę trudniej)
  8. X (twitter): kompozycja z ig + krótka recenzja

Wiadomo, ja jestem stary… a przynajmniej stary w zakresie używania social media. Zawsze będą powtarzał to, że widziałem jak powstał Facebook, widziałem jak powstał Youtube i jeszcze pewno wiele zobaczę. Są platformy, których totalnie nie rozumiem, dlatego o nich nie napisałem. Natomiast zobacz jak prosto jest stworzyć content na wiele różnych platform, praktycznie tylko delikatnie modyfikując przekaz.

Twoją jedyną pracą jest posłużenie się na przykład Canvą, która dostosuje rozmiary zdjęć, czy grafik do danego social media. Jasne możesz mi napisać canva jest płatna, ale te 400 zł na rok przy tym, jak będziesz mieć 8 kanałów zamiast jednego, na 100% odrobisz. To samo dotyczy zapostowania wpisów, można do tego użyć chociażby Hootsuite i minimalizuje to ogromnie nasz czas poświęcony na sociale.

Z czym jeszcze łączyć social media?

Odpowiedź nasuwa się najpewniej sama. Oczywiście chodzi mi o wykorzystanie swojej strony internetowej lub bloga. Dokładniej bardziej myślę tutaj o blogu, ponieważ statyczna strona internetowa może być świetną wizytówką, tudzież miejscem do konwertowania osób z sociali, natomiast blog może stanowić siłę samą w sobie i może tworzyć odrębny byt.

No okey, ale blog to już koszta, nauka wordpressa itp. Tak masz rację, koszt to domena 99 zł / rok i hosting np. na lh.pl to koszt 250 zł / rok. Razem straszne 350 złotych z Twojej skarbonki. Dla porównania te 350 zł to 3 wyjścia do kina we dwójkę. Zastanów się, co jest bardziej wartościowe i co da Ci w przyszłości dużo większą stopę zwrotu.

Jeśli kupujesz rzeczy, których nie potrzebujesz, prędzej czy później będziesz musiał sprzedać rzeczy, które potrzebujesz.

— Warren E. Buffett

Pieniądze da się przeboleć, ale to znowu czas i uczenie się czegoś nowego. Kurde WordPress jest tak łopatologiczny jak budowa cepa. Nie ma chyba drugiego tak prostego cms na świecie, który jest idiotoodporny. Jasne jak zrobi Ci go agencja za miliony monet, to jest nawet oporny dla swojego użytkownika, ale jak zrobisz to samodzielnie to uwierz, chwila moment i po strachu.

Zatem sprawa rozbija się o content, w tej chwili jesteś na blogu, na którym średnia wielkość wpisu to około 10k znaków. To naprawdę sporo pisania, bo każdy taki wpis zajmuje mi od 2 do 3 godzin klepania w klawiaturę. Natomiast ja mam zupełnie inne podejście, nasza Zosia to wschodząca gwiazda instagrama i innych platform, na które już niedługo wrzuci swój content. Blog to tylko dodatek, który kiedyś, w razie jak coś się stanie może posłużyć jako baza do odbudowania, tudzież sam w sobie być zarobkowym wsparciem dla Zosi. Uwierzcie mi, w Google bo do tego zmierzam, nie chodzi zawsze o jak najdłuższe wpisy, chodzi o użytkownika końcowego i jeśli Wasz content będzie krótki, to nie szkodzi, ważne aby był cykliczny.

Google to też wyszukiwarka zdjęć, zatem sporo ruchu można ogarnąć przez publikowanie na swojej witrynie ładnych grafik, nawet takich z krótkimi opisami. Brzmi znajomo? Bo przecież ten sam content robisz na instagram. Co ciekawe, Google najprawdopodobniej Twoją treść zaindeksuje, jako pierwszą, wiec mimo że jest ona zduplikowana na ig, czy fb, to nie będzie to miało wpływu na Twojego bloga. Ot taki mały tip.

Oczywiście to tylko sugestia, ale uwierz mi na słowo, że warto. Możesz odkryć odbiorców, o jakich nie wiedziałeś, wiedziałaś i robić rzeczy, które są niedostępne dla profili social media.

Utopijny wpis… nie tylko na social media

Nie sposób tutaj nie pokazać jak wyglądałby utopijny wpis. Jasne, że nie musisz brać tego pod uwagę, chciałem Ci tylko napisać, że jeśli poświecisz troszkę wiecej czasu i zaangażowania na naukę nowych rzeczy, efekt może być zadziwiający. Nawet jeśli Zosia jest jedną z miliona influancerów w Polsce, może być ona tą jedną, której dochody przekroczą 80% pozostałych.

Okey zatem do rzeczy, jak w moim mniemaniu powinno to wyglądać. Nie musisz się ze mną zgodzić, ale też daj konstruktywną krytykę w komentarzu. Dla prostego wytłumaczenia weźmy na tapetę temat Halloween i malowania twarzy.

1. Układamy scenariusz

To mogą być podpunkty, to może być tekst jaki chcemy powiedzieć, to naprawdę nie ma znaczenia, ważne abyśmy trzymali się scenariusza.

2. Robimy makijaż twarzy

Tak to pierwsza rzecz, którą musimy zrobić. Ważne jest to, aby makijaż ten był nagrany od początku do końca na video, utopią powinny być dwie kamery jedna pozioma druga pionowa. Do tego świetnie, jak ktoś by nam w między czasie cykał zdjęcia. Jasne można wycinać z klatek filmu, ale jednak zdjęcie to zdjęcie.

3. Tworzymy wpis na bloga

Wpis powinien mieć co najmniej 5000 znaków. To może przerażać, ale tak naprawdę są to dwie strony A4. Biorąc pod uwagę temat Halloween i makijażu dla twarzy, możemy sobie wypisać kilka nagłówków typu: historia halloween, najbardziej znane postacie, nowe trendy, co potrzebujemy do makijażu. Do tego dochodzą oczywiście zdjęcia i instruktarz namalowanej przez nas postaci. Jak rozpiszecie to na 4-5 nagłówków to każdy z nich to tylko 1000 znaków, a tu już 1/3 strony A4, niedużo prawda? Do tego pamiętajmy, że możemy używać też notatek ze scenariusza, co powinno znacząco pomóc.

4. Sociale obrazkowe

Czyli postujemy wszędzie tam, gdzie nie wymagane jest od nas wielkie zaangażowanie. Zdjęcie może być klatką z filmu lub faktyczną fotografią, którą ktoś nam zrobił przy punkcie numer 2. Do tego dochodzi wyszukiwanie hashtagów i sklecenie krótkiego tekstu, co już jest drobnostką skoro napisaliśmy scenariusz i bloga.

5. Sociale pozostałe

Czyli zmieniamy i dostosowujemy nasz wpis np. z Insta na resztę sociali, do których mamy dostęp.

6. Social media video

Tutaj jest zabawa w wycinanki, dostosowanie video, dodanie tekstu oraz różnych wstawek. To masa czasu i pracy, jeśli chcemy zrobić z tego super hiper film. Możemy też oczywiście zrobić slideshow ze zdjęć, co jest łatwiejszym rozwiązaniem.

I już, praktycznie można by było dodać reklamy na wszystko (ale nie lubimy, bo kosztują). Niemniej ta droga jest odpowiednia z kilku powodów. Pierwszym z nich jest to, że blog wymaga czasu na indeksację, rozpowszechnienie się artykułu. Sociale zadziałają szybko i można idealnie zrobić to w punkt. Zaś social video powinno się przygotować znacząco wcześniej mając już wszystko inne zrobione.

Tak czy inaczej oprócz bloga powinno się to wszystko publikować praktycznie w tym samym dniu, aby tworzyło fajny efekt skali, dla wielu Waszych odbiorców skopionych, na różnych platformach.

Nie starczy mi czasu!

Jasne, na początku oczywiście nie starczy Ci czasu na to wszystko. Popatrz na tego bloga, ja dopiero niedawno odpaliłem do niego tiktoka i uczę się dodawać tam treści, na chwilę obecną nie publikuje też w innych miejscach, ponieważ tworzę sobie bazę do robienia tego. W moim przypadku jest też problem, bo to treści typowo merytoryczne, więc u mnie instagram będzie raczej polegał na cytatach, tudzież na krótkich informacjach o ecommerce, więc nie mogę wykorzystać tego samego contentu na wszystkim.

A potem stało się teraz.

— Terry Pratchett

Niemniej nie tłumacząc się, kiedyś widziałem wspaniałe opracowanie mojej ulubionej Pani od Exceli 😉 jeśli nie wiesz, o kogo mi chodzi, to o nią: https://www.youtube.com/@LeilaGharani i ona właśnie pięknie wspomniała, że na początku nagrywała sama, potem pomagał jej mąż (to wiele osób ubolewało), a teraz jest to już kilka, czy kilkanaście osób, które pracują nad tym, aby ten kanał i koncept rozwijać. Wszystko zatem wymaga czasu i praktyki, nikt od razu nie miał dwóch milionów followersów i Bugatti w salonie 😉

Po co to w ogóle robić?

Jeśli po przeczytanie tych 13k znaków jeszcze nie wiesz, to naprawdę nie wiem, co tu robisz. Natomiast jak już musimy to podsumować, to najważniejszą rzeczą, dla której warto to robić jest dywersyfikacja. Takie mądre słowo, które najczęściej pojawia się w finansach mówi o tym, że źródła naszych dochodów powinny być różne, ponieważ kiedy jedna z inwestycji nam nie wyjdzie, reszta przetrwa.

Z socialami jest dokładnie tak samo. W ciągu jednego dnia możesz stracić wszystko, bo ktoś z Indii dostanie alert od jakieś marki, że źle używasz ich logo i cyk, blokada konta i jesteś w ciemniej… duszy. Jasne, że to nie zdarza się często, ale wyobraź sobie sytuację, w której twój dochód, twoje życie zależy np. od instagrama, a ten wyłącza Ci konto. Zanim je odbudujesz lub przebijesz się przez support mogą minąć dni, tygodnie, a nawet miesiące. Do tego masz zobowiązania wobec sponsorów, marek, czy innych ludzi.

Druga kwestia, to oczywiście kontakty reklamowe i wspomniane wcześniej finanse. Im jesteś „większy”, czy „większa” tym więcej możesz. Reklamodawca uwielbia różne kanały, ponieważ nie wie on, tak jak i Ty, który content na jakim kanale zadziała najlepiej.

Trzecim i już podsumowującym ten wpis aspektem jest popolarność i większe grono różnych odbiorców. Dzięki zróżnicowaniu kanałów docieramy do przeróżnych osób, do których nie bylibyśmy w stanie dostarczyć treści mając tylko content na jednym socialu.

Pamiętaj

Ja nie jestem alfą i omegą, wiem jak dużo czasu to zajmuje i podziwiam Cię, że się starasz rozwijać. Nawet jeśli ten wpis zasieje tylko małe ziarnko w ogólnym myśleniu o sobie, jako marce, którą warto propagować wszędzie, to i tak będzie połowa sukcesu. Próbuj, rozwijaj się, a na pewno uda Ci się wskoczyć w ciekawe miejsce. Powodzenia!

0 komentarzy
1 polubienie
Poprzedni: Książka: David Goggins – Nic mnie nie złamieNastępny: Książka: Housel Morgan – Psychologia pieniędzy

Podobne wpisy

Zostaw komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *